Kapela i Zespół
,,Janicki” z Borówna popularyzatorem ,,zwyków” góralskich na Dolnym Śląsku
Na pocątku wsędy byli górole,
a dopiero pote porobiyli się Turcy i
Zydzi.
Górole byli tyz piyrsymi
,,filozofami”.
Znacy telo co: ,,mędrol”. A to jest
pedziane
po grecku dlo niepoznaki. Niby, po co
mo
fto wiedzieć, jak było na pocątku?
A Grecy to nie byli Grecy, ino
górole,
co udawali Greka. Bo na pocątku nie
było
Greków, ino wsędy byli górole[1].
Po 1945 roku
na Dolny Śląsk przybyła ludność nie tylko z różnych regionów Polski, ale i z Europy.
Wśród niej byli przesiedleńcy z terenów, które po drugiej wojnie światowej
weszły w skład [byłego] Związku Radzieckiego (tzn. z województw: lwowskiego,
tarnopolskiego, stanisławowskiego, wołyńskiego, poleskiego, wileńskiego i
nowogródzkiego), następnie osadnicy z tych ziem polskich, które
charakteryzowały się dużym przeludnieniem (tj. z województw: krakowskiego,
kieleckiego, rzeszowskiego, łódzkiego, lubelskiego, warszawskiego oraz z
Wielkopolski), nadto reemigranci z Francji, Rumunii, Jugosławii, z czasem i
Grecy[2]. Jak
wiadomo, na badanym obszarze zamieszkiwała jeszcze wówczas ludność miejscowa, a
Niemcy zostali wysiedleni do 1947 roku[3].
Priorytetowym celem powojennych władz polskich
było zasiedlenie i zagospodarowanie tzw. ziem zachodnich oraz dążenie do
integracji społeczno-kulturowej ludności. Dziś, z perspektywy czasu, można
oceniać, że ,,marzenia o w pełni zintegrowanej Polsce wzięto za rzeczywistość”[4], wskazując
przy tym czynniki wpływające na adaptację i integrację, nie wspominając o powodach
dezintegracji[5] czy też o istnieniu etnicznych
grup mniejszościowych[6]. Jednak
odradzający się pod koniec XX stulecia regionalizm, zwany ,,przebudzeniem
etnicznym”, preferując ,,powrót do korzeni”, sprzyja renesansowi tradycji
regionalnych, będących bądź próbą określenia własnej tożsamości, bądź też próbą
jej odzyskania[7]. Współcześnie bowiem regionalizm[8]
przejawia się m.in. w zainteresowaniu dorobkiem duchowym i materialnym swoich
przodków, wiedzą o własnej przeszłości, sztuce, kulturze czy w końcu działalnością
zmierzającą do kultywowania rdzennych wartości[9]. Regionalizm
może być też przyczyną ,,ożywiania” dawno zapomnianych tradycji, których
fragmenty wystawia się na scenie, stąd można mówić o ,,folklorze wtórnym”,
czyli wznawianym, podtrzymywanym celowo, stwarzanym dla celów widowiskowych[10]. ,,Współczesny
świat, znużony monotonią cywilizacyjną, zbyt gwałtownym tempem życia itd.,
doszedł do przekonania, że rewolucja techniczno-cywilizacyjna nie spełniła oczekiwanych
nadziei. To stąd zainteresowanie strojami babek, poszukiwanie rekwizytów z
dawnej epoki – mebli, narzędzi, naczyń, ozdób itp.”[11] – tak
pisał w latach 80. ubiegłego wieku Józef Burszta. Teresa Smolińska zwraca
uwagę, iż nie można traktować współczesnego widowiskowego ruchu amatorskiego w
kategoriach folkloru, bowiem repertuar jest prezentowany na scenie, w nowym
środowisku, czyli w oderwaniu od naturalnego podłoża. Co więcej – badaczka
spostrzega, iż współcześnie obserwuje się zjawisko poddawania powtórnej
stylizacji (jeszcze bardziej precyzyjnej) przez znawców tradycyjnej kultury już
wcześniej stylizowanych wybranych faktów kulturowych. Przedstawione zjawisko
określa mianem folkloryzacji II stopnia[12]. Trzeba
tu wszak dodać, że obecnie funkcjonujący ruch społeczny promujący regionalizm jest
także odpowiedzią na globalizację, niosącą za sobą m.in. ryzyko unifikacji i
standaryzacji kultury.
Wieś Borówno, leżąca w powiecie
wałbrzyskim i licząca obecnie ponad czterystu mieszkańców, została zasiedlona
po drugiej wojnie światowej przez górali przybyłych tu z okolic Nowego Targu, Białego
Dunajca, Łącka, Sącza, Szczawnicy, czyli – jak sami informatorzy określają - z
tzw. szeroko rozumianego Podhala. Jak ustalono w trakcie prowadzonych badań
terenowych, jeszcze do końca lat 70. XX wieku mieszkańcy kultywowali w większości
swoje tradycje, a w pobliskiej miejscowości – Czarnym Borze – funkcjonowała kapela
góralska ,,Chlipałki”. Pierwsze próby ,,przywrócenia” tradycji góralskich w
Wałbrzyskiem przez mieszkańców wspomnianej wsi miały wszak miejsce dopiero w
latach 90. ubiegłego wieku, kiedy to powrócono do robienia palm wielkanocnych,
początkowo cztero-, a później i dziesięciometrowych[13].
Z czasem jednak w tej
lokalnej społeczności narodziła się wewnętrzna potrzeba powrotu do innych
,,zwyków”, np. odtwarzania fragmentów obrzędu weselnego i częstszego spotykania
,,na śpiewaniu”. Stąd też jeden z mieszkańców wsi - Jarosław Janik – z
wykształcenia muzyk, pracownik Filharmonii Sudeckiej w Wałbrzychu i Szkoły
Muzycznej w tymże mieście, a przede wszystkim miłośnik tradycji góralskich (syn
górala, jak wyznaje z dumą), postanowił ożywić zapomniane tradycje i założyć
kapelę góralską. Po latach tak oto wspomina początki wspólnego grania i
śpiewania:
Zaczęły się przemyśliwania o pochodzeniu swoim i tak
stopniowo się to rodziło. […] dopiero jak człowiek chyli się do drugiej strony,
zaczyna szukać, gdzie jego początki.
(Jarosław
Janik, lat 44, Borówno, zapis. w 2007 r.)
Od początku skład kapeli stanowi
tylko rodzina Janików: Jarosław i jego dzieci (14-letnia córka oraz trzej
synowie: 12-letni, 8-letni i 6-letni) grają na skrzypcach, natomiast żona Anna -
na basach góralskich. Sporadycznie muzycy grają także na trąbitach góralskich i
fujarkach. Gdy z czasem do kapeli zaczęli dołączać mieszkańcy wsi, powstał
zespół, który liczy aktualnie 30 osób: najmłodszy członek ma 6 lat, z kolei najstarszy
blisko 70. Kapela i zespół ,,Janicki” zadebiutowali 2 marca 2003 roku jako
wspólnota parafialna przy kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w
Czarnym Borze. Jednak od początku członkowie borykali się z brakiem
odpowiednich strojów ludowych. Co prawda, początkowo próbowano je szyć ,,na
wzór”, tzn.
były więc portki z podrabianego materiału, coby ryginalne
przypominały, ale to nie było to. Co kto mógł, to robił [szył, haftował], żeby
przynajmniej wyglądało na góralskie. To były stroje na motywach góralskich.
Potem udało się pozyskać trochę pieniędzy z gminy: zakupiono portki, kierpce i
koszule.
(J.
Janik, zapis. w 2007 r.)
Przypadek jednak sprawił, że zespół
znalazł sposób na pozyskanie funduszy na zakup strojów. Otóż w 2003 roku członkowie
,,Janicków”, w czasie powrotu z występu z pobliskiego Chełmska Śląskiego, spotkali
drużynę weselną i postanowili, iż złożą życzenia młodej parze oraz zaśpiewają.
U uczestników wesela inicjatywa zespołu zyskała spontaniczną aprobatę -
,,Janicki” zostały ugoszczone i hojnie obdarowane. Pieniądze, jakie uzyskano za
ten weselny występ, przeznaczono na stroje. Od tego czasu zespół stał się
częstym ,,gościem” na okolicznych weselach. Po latach informatorzy tak wspominają
to wydarzenie:
Patrzymy, a tu weselisko. A we zwyku góralskim było, żeby
wejść na krakowiaka, to pomyśleliśmy, że trza wejść na chwilę i co zaśpiewać.
[…] ludziom się podobało i żeśmy z kapelusza godnie zebrali. I tak przez
pierwszy rok wchodzili my bez zapowiedzi, chcieli czy nie chcieli, to się
wchodziło, potym my się już zapowiadali. Ale dawniej [w tradycji góralskiej] to
był inaczej: wszyscy koło krakowiaków musieli tańcować, wtedy to tylko
potańczyli [krakowiacy], a jak nie, to rozwalali weselisko, co było częściej. I
bójka była ostra, bo w końcu co to za góralskie wesele, jak bitki nie było.
Były czasami takie mocne [bójki], że z chałupy, gdzie weselisko było, ściany
tylko zostawały, okien nie było, pieca nie było, ale wtedy, to dobre weselisko
było, gadali. Myśmy to tu [u siebie] tak uładzili, że bitki już ni ma, ale jak
są stare górale [na weselu] i my wchodziliśmy tak bez zapukania, bez zaproszenia,
ale za to z ciupagami, to widać było, że nie wiedzą, co to będzie, czy czasem
nie bedziemy rozwalać.
(J.
Janik, zapis. w 2007 r.)
Dla starszych członków uczestnictwo
w zespole jest okazją do wspólnego śpiewania. Jak przyznają, jest to dla nich ,,wspomnienie
młodości, bo jak dawniej były weseliska [do
lat 70.XX w.], to szli my [w orszaku weselnym] przez dwa kilometry i cały czas
śpiewali”.
Aktywne uczestnictwo w działalności
zespołu stanowi dla mieszkańców wsi także okazję do wyjazdów i prezentacji
swego repertuaru szerszej grupie odbiorców. ,,Janicki” koncertowały dotychczas głównie
na Dolnym Śląsku, m. in. we Wrocławiu, Głogowie, Kudowie Zdroju, Polanicy
Zdroju, Kłodzku, Świdnicy, Dzierżoniowie. W 2003 roku, w czasie rekolekcji dla
rolników w Wambierzycach, zespół został ,,dostrzeżony” i zaproszony w tym samym roku najpierw do Radia
Maryja, a potem do Telewizji Trwam, co członkowie traktują jako ogromne wyróżnienie.
W najbliższych czasie, tj. w kwietniu 2007 roku, wystąpią w Filharmonii
Sudeckiej w Wałbrzychu w koncercie poświęconym papieżowi Janowi Pawłowi II. Nie
biorą udziału w przeglądach artystycznych, bo – jak oceniają - śpiewają dla
,,Boga i ludzi”, a nie dla nagród. Z tego względu, że kierownikiem kapeli i
zespołu jest osoba posiadająca wykształcenie muzyczne, bez problemu sięga do
odpowiednich źródeł w celu poszerzenia repertuaru, którego podstawą są pieśni
zawarte w dwóch zbiorach: Pieśni Podhala[14] oraz
Śpiewnik górali polskich[15].
Prócz funkcji estetycznej i zaspakajającej
potrzebę przynależności nie tylko do grupy, ale przede wszystkim umożliwiającej
integrację regionalną, zespół pełni funkcję ,,oswajającą”, czyli sentymentalną.
Jest dla członków takim małym ,,dolnośląskim” Podhalem. To do gór tęsknili
przez lata, to tamte tereny idealizowali, jednak z różnych już względów, nie
chcieli tam wracać, a ponadto dla górali na Podhalu byli już obcy. ,,Swój”
natomiast to był sąsiad z dolnośląskiej wsi, mimo że mówił trochę inną gwarą,
bo przecież spotkali się w Borównie osadnicy z różnych ,,okolic” podhalańskich.
W tym przypadku możemy też mówić o dość długiej – bo przecież
kilkudziesięcioletniej - ,,infiltracji
językowej”: w języku najstarszego pokolenia nadal dominuje gwara góralska z
elementami polszczyzny ogólnej (bądź też przeważa polszczyzna ogólna z
pozostałościami gwary). Jednak proces unifikacji języka postępuje - najmłodsze
pokolenie posługuje się prawie wyłącznie odmianą ogólnopolską j. polskiego (wpływ szkoły, mediów)[16]. Dla
członków zespołu ich obecna odmiana języka - będąca konglomeratem gwar - jest
kolejnym elementem stanowiącym o ,,obcości” wobec współczesnych mieszkańców
Podhala.
Gwara się wyzacierała i taka uniwersalna była. Także jak się
tam pojechało [na Podhale], że to nie tak to godomy.
(J.
Janik, zapis. w 2007 r.)
Chociaż, jak spostrzega
Stefan Bednarek, kategoria ,,swój”-,,obcy” wyznaczająca w przeszłości rolę i
miejsce jednostki w grupie, straciła współcześnie na swojej aktualności, bo
,,epoka ponowoczesna […] postawiła jednostkę ludzką w położeniu, w którym musi
ona nieustannie szukać swojego miejsca, chronić swą integralność wobec coraz
bardziej zróżnicowanych propozycji otaczającego świata, wciąż na nowo
definiować swoją tożsamość”[17].
Niewątpliwie ma to miejsce w przypadku członków zespołu, którzy poprzez
uczestnictwo w nim próbują na nowo odnaleźć swoją ,,góralską” tożsamość właśnie
na Dolnym Śląsku, mając jednocześnie świadomość obcości wobec mieszkańców
współczesnego Podhala.
Przyczyną współcześnie obserwowanego
ożywiania odrębności kulturowych jest chęć ukazania różnorodności jako bogactwa
życia społecznego[18].
Poprzez regionalizm można spróbować określić własną tożsamość, zarówno osobistą
jak i kulturową, bowiem tożsamość człowieka, rozumiana jako poznanie samego
siebie, jest niezbędna również w ,,świecie” kultury masowej - ,,daje szansę
rozumienia innych” a jednocześnie pozwala odpowiedzieć na pytanie ,,kim
jestem?”[19]. Jak oceniają badacze, dziedzictwo
przeszłych pokoleń jest niezbędne do psychicznej stabilizacji zarówno
jednostek, jak i całych grup społecznych[20]. Regionalizm
rozumiany jako ruch społeczno-kulturalny charakteryzuje się dążeniem do
zachowania swoistych cech kultury danego regionu, ale także do odnowy tych
cech, ich propagowania, a nawet wzbogacania o nowe treści[21]. Członkowie
zespołu, odwołując się do swoich korzeni i próbując odpowiedzieć na pytanie kim
są, nie tylko pielęgnują własne tradycje, ale cały czas szukają niejako
potwierdzenia góralskiej tożsamości i przynależenia do kultury swych przodków i
regionu, z którego pochodzą. Ma to miejsce np. w czasie wyjazdów na Podhale w
celu zakupienia strojów i instrumentów.
Pojechałem z ojcem po stroje do pracowni, do Nowego Targu, to
tam była dziewuska, co syje stroje, taka koło siedemdzisiątki. I jak to wiekowe
ludziska siadają i wspominki z dawnych czasów robią, co tam w rodzinie było i
okazało się, że to daleka ciotka. Później my pojechali do takiego jabcoza, koło
Łącka i jego ojciec tam był, i z moim zaceli wspominki robić. Ociec jabcoza
mówi: Wies, u nas w 1939 roku takie weselisko było, że jak młode się pożenili i
bryczką wracali przez Dunajec, to remont był mostu i tam waryjot jechał na
motorze. Konie się wystraszyły, ta dziewucha wpadła do tego Dunajca i potukła
się strasznie. A ojciec mój: To w mojej rodzinie było! I okazało sie, że to też
naszo rodzina. Takie dziwy są. Albo ze skrzypkami: chciał ja je zamówić w Nowym
Targu, bo jak stroje stamtąd, to i instrumenty też. Patrzę, a taka pikna
fotografia na kominku w zakładzie, ale żeśmy nie rozmawiali na ten temat [z
lutnikiem]. Ale jak ja wychodziłem, to on wizytówkę jeszcze ode mnie chciał […]
patrzy na nazwisko i pyta mnie: A wie pan kto to jest na tym kominku? To mój
nauczyciel, co mnie ucył grać na skrzypcach – Janik. No i tak to się czasem
dziwnie układa.
(J. Janik, zapis. w 2007 r.)
Jarosław Janik, pytany o plany na przyszłość kapeli i zespołu, mówi, że
chciałby skompletować wszystkie instrumenty charakterystyczne dla górali i opracować
,,tradycyjny program artystyczny”.
Chciałbym robić coś na wzór posiadów góralskich tak, jak to
robią na Podhalu. Prezentować instrumenty, zagrać na nich, jakieś tam opowieści
do tego zaprezentować, ż e b y b y ł o
w i a d o m o, j a k i e
t e n a s z
e p o c h o d z e n i e. […] Bo my to takie niechciane dzieci
emigranckie. A i polityka zrobiła swoje, że tu nie są żadne górale, tylko
rodowite Dolnoślązaki, co mają swoją rodowitą kulturę, tylko nikt o niej nie
wie. Przez jakiś czas to było wstyd przyznawać się, skąd jest, można było tylko
tęsknić. To normalne, że do lat 80. [ubiegłego stulecia] bez przerwy marzyli
sobie [starsi mieszkańcy], że wrócą do siebie, bo tu i tak Niemcy przyjdą, to i
domów nie trzeba remontować, bo po co - okupanty wrócą.
(J.
Janik, zapis. w 2007 r.)
W tym przypadku – jak widać - poczucie
tożsamości umożliwia jednostce ,,funkcjonowanie w zbiorowości z zachowaniem
subiektywnego przeświadczenia o własnej odrębności i niepowtarzalności”[22][23]. Nadto,
jeśli przyjąć za J. Nikitorowiczem, iż samookreślenie grupy dokonuje się
najczęściej w okresach zagrożenia, konfliktów, zmian społecznych i politycznych[24], to
w tym przypadku takie zagrożenie może stanowić unifikacja kultury, jaką niesie
ze sobą globalizacji oraz
odnosi się do podstawowej potrzeby jednostki – potrzeby przynależenia do
określonej grupy etnicznej.
Obserwowany współcześnie renesans regionalizmu
stał się też przyczyną swoistej ,,mody na ludowość”, sztucznego wskrzeszania
dawno zapomnianych zwyczajów, czasem i zapożyczania elementów kultury z różnych
tradycji po to, aby w przetworzonej formie wystawić je na scenie. Folkloryzm,
czyli według Józefa Burszty celowe stosowanie ,,w szczególnych sytuacjach bieżącego
życia wybranych treści i form folkloru, branych bądź jeszcze wprost z terenu i
przenoszonych w sytuacje odmienne od naturalnych, bądź też czerpane z
folklorystycznej dokumentacji, a odtwarzanych w sytuacjach celowo zaaranżowanych”[25],
jest zatem jedną z form socjotechniki kulturowej. Na ten aspekt folkloryzmu zwrócił
uwagę Roch Sulima, klasyfikując go do kultury prezentacyjnej. Planuje się bowiem
sytuacje i zdarzenia, reżyseruje przeżycie i doznanie kulturowe[26].
Jest to repertuar wcześniej opracowany, a więc stylizowany - zatem zjawisko ma charakter folkloropodobny[27].
Niewątpliwie są nimi tzw. krakowiaki – opracowane przez kierownika zespołu i
wystawiane ,,na zamówienie” w czasie różnych wesel. Tak członkowie opisują
przebieg inscenizowanego ,,zwyku”:
Wchodzimy z ciupagami i skrzynią, w której są prezenty, na
takie weselisko, najpierw muzyka zagra, a potym mówimy: ,,Witamy Was Państwo
Młodzi, ojce, matki, goście drodzy. Wedle starego zwyczaju przyśli my tu na
tzw. krakowiaki, żeby dla Państwa Młodych przynieść szczęśliwe roki. Bedziem tu
grać i śpiewać we spół godziny…”.
(J.
Janik, zapis. w 2007 r.)
Potem kolejno są wręczane prezenty
ze skrzyni:
wałek do ciasta, łyżka warzecha, gatki prowdy dla młodego,
żeby młoda widziała, jakie złoto wzięła i sukieneczka dla młodej, i polne
kwiaty. A na koniec bukiet z łostów [dla młodego] – to wtedy, jak się zrobi nie
do życia ta baba jego, jak łoset. Wtedy łon postawi jej psy łózecku i ona
bedzie wiedziała, że będzie się musiała poprawić.
(J.
Janik, zapis. w 2007 r.)
Na Dolnym
Śląsku krakowiaki pełnią zgoła odmienną funkcję od pierwotnej – popularyzują na
scenie elementy tradycji góralskich, niewątpliwie w celu komercyjnym. Jednak
owe ,,oswojone” krakowiaki są w swej formie atrakcyjne dla współczesnego odbiorcy
i stają się elementem niektórych dolnośląskich wesel, na których
niejednokrotnie zastępują oczepiny. Zdarza się, że ,,Janicki” w ciągu jednego
miesiąca występują z krakowiakami kilkadziesiąt razy - można zatem już mówić o próbie wpisania się
omawianego (choć przetworzonego) ,,zwyku” góralskiego w dolnośląską obrzędowość
weselną.
Folkloryzm
może mieć jednak dodatnią wartość, bowiem – jak pisze Józef Burszta - ,,kultura
tak się zmieniała, że zasadnicze treści, które podaje folkloryzm w życiu, już
nie istnieją. […] teraz wraca się do tych wartości, które były kiedyś. Gdyby
nie folkloryzm, to młoda generacja nie wiedziałaby nic w gruncie rzeczy o
dawnej kulturze ludowej”[28]. Z
kolei Bolesław Bartkowski zauważa, że ,,folkloryzm jest nieunikniony, ale można
na niego spojrzeć i z pozytywnej strony: jeśli nie będzie się ożywiać folkloru,
stymulować jego istnienia, ,,to szybko zniknie nie tylko z życia, ale i ze
świadomości społecznej”[29].
Jeśli nie będziemy mieć kontaktu z kulturą wytworzoną przez byłe pokolenia, to
istnieje niebezpieczeństwo pozbawienia się własnej tożsamości[30]. Stąd
tez prócz funkcji estetycznej folkloryzm pełni funkcję zabezpieczającą i
konserwującą[31], broni przed unifikacją
oraz – jak wskazuje Roch Sulima - stanowi styl kultury[32].
Widoczna w przypadku zespołu
,,Janicki” rewitalizacja związków z regionem stanowi dla jego członków sposób
określenia swojego kulturowego ,,ja” – tożsamość bowiem, zarówno ta
indywidualna, jak i zbiorowa – budowana jest na zakorzenieniu w świecie własnej
kultury i jest niezbędna we współczesnym świecie[33].
Dodatkowo tworzy szansę dla powstania kultury lokalnej[34]. Jednak
obecnie, kiedy to względy finansowe w dużej mierze decydują o funkcjonowaniu
zespołów, komercjalizacja – w większym lub mniejszym stopniu – jest
nieunikniona: wspomniane ,,dolnośląskie” krakowiaki potwierdzają wpisanie się zespołu
w zjawisko folkloryzmu. Wystawianie na scenie opracowanego repertuaru ,,atrakcyjnego”
dla widza może stanowić zagrożenie przewartościowania ,,w stanie wyobrażeń o
folklorze i samej kulturze ludowej”, na co zwrócił uwagę Piotr Kowalski.
,,Fachowcy do dziś wiedzą lepiej od ludu, co ów lud lubił kiedyś i co dziś
powinien tańczyć i śpiewać” [35] –
pisał wspomniany badacz. Nie bez znaczenie pozostaje fakt, że inicjator
powstania ,,Janicków” jest muzykiem nie tylko z zamiłowania, ale także z
wykształcenia, przez co dokonuje świadomego wyboru i opracowania repertuaru
atrakcyjnego scenicznie - stąd zespół umiejętnie wpisuje się we współczesne ,,zapotrzebowanie
na ludowość”. Józef Burszta pisał jednak, że folkloryzm jest jakąś naturalną koniecznością
współczesnych społeczeństw, bo zaspokaja ich określone potrzeby kulturalne i
społeczne, chroni przed zgubną uniformizacją - jest ,,swoistą potrzebą nawrotu do przeszłości” [36]. I
tę potrzebę należałoby uszanować.
Działalność zespołu można także
rozpatrywać jako jedną z wielu form poszukiwania tożsamości przez mieszkańców
Dolnego Śląska, stąd też zastosowana przez Stefana Bednarka Geertzowska
metafora kuwejckiego bazaru w stosunku do Dolnego Śląska[37]
zdaje się byś nader adekwatna: Dolnoślązak określał się jako ,,uczestnik
polskiej kultury narodowej, lecz nie dolnośląskiej”[38]: był
zatem Lwowiakiem, Wielkopolaninem, a w tym przypadku, po kilkudziesięciu latach
adaptacji i integracji kulturowej, nadal czuje się góralem. Jedno jest pewne,
że przez kultywowanie, jak i ożywianie swoich ,,zwyków”, niewątpliwie wzbogaca
mozaikę kulturową tego regionu.
[1] J. Tischner, Historia filozofii po góralsku, Kraków
2002, s. 5.
[2] Zob. M. Rostworowska, Nowi osadnicy, [w:] Dziedzictwo kulturowe Dolnego Śląska, pod red. Z. Kłodnickiego,
Wrocław 1996, s. 261-262.
[3] Zob. J. Kociszewski, Zasiedlenie i zagospodarowanie Dolnego
Śląska w latach 1945-1949 ze szczególnym uwzględnieniem regionu sudeckiego,
Wrocław 1983; S. Bronsztejn, Z. Hniatuk,
Ludność Ziemi Wałbrzyskiej, Wałbrzych 1985, s. 18.
[4] D. Simonides, Wstęp, [w:] Etnologia i folklorystyka wobec problemu tworzenia się nowego społeczeństwa
na ziemiach zachodnich. (Materiały z sesji 10-11.10.1986 r.), pod red. D.
Simonides, Opole 1987, s. 8.
[5] O czynnikach
dezintegracyjnych pisze W. Misiak. Zob. T e n ż e, Kierunki i charakter przemian społecznych
na Dolnym Śląsku w 50-leciu, ,,Dolny Śląsk” 1995, nr 2, s. 239-260.
[6] Na ten problem zwraca
uwagę J. Albin: ,,Stan wiedzy o mniejszościowych grupach etnicznych na Dolnym
Śląsku w powojennym półwieczu jest skromny i fragmentaryczny, mimo
intensyfikacji badań naukowych w latach ostatnich [l. 90. XX wieku – M.
B.-G.]”. Prace badawcze dotyczyły głównie Żydów, Łemków i Niemców. Zob. T e n ż
e, Mniejszościowe grupy etniczne na
Dolnym Śląsku i ich działalność, ,,Dolny Śląsk” 1995, nr 2, s. 108-115.
[7] Zob. S. Bednarek, W kręgu małych ojczyzn. Szkice
regionalistyczne, Wrocław-Ciechanów 1996, s. 14.
[8] Pojęcie regionalizmu jest
definiowane niejednoznacznie. Zob. D. Czubala, Słowo o regionalizmie, [w:]
Regionalizm. Folklor. Wychowanie. Oświata i kultura na Podbeskidziu, t. 1,
pod red. D. Czubali i G. Grzybka, Bielsko Biała 2004, s. 5-12; t e n ż e, Folklorysta wobec idei regionalnej, [w:]
ibidem, s. 57-66; W. Grądzki, Regionalizm w pracy wychowawczej internatu,
[w:] Kultury tradycyjne a kultura
globalna. Konteksty edukacji
międzykulturowej, t. 2, pod red. J. Nikitorowicza, M. Sobeckiego, D.
Misiejuk, Białystok 2001, s. 223; Region,
regionalizm – pojęcia i rzeczywistość. Zbiór studiów, pod red. K. Handke,
Warszawa 1993.
[9] Zob. Wprowadzenie, [w:] Kultury
tradycyjne…, s. 9.
[10] Zob. szerzej: J. Burszta,
Chłopskie źródła kultury, Warszawa
1985, s. 299. Z kolei Zob. szerzej: T. Smolińska, Folkloryzm i problemy folkloryzacji, [w:] Folklorystyka. Dylematy i perspektywy,
pod red. D. Simonides, Opole 1995, s. 144 i nast.
[11] J. Burszta, op. cit., s.
302.
[12] Zob. szerzej: T.
Smolińska, Folkloryzm i problemy
folkloryzacji, [w:] Folklorystyka.
Dylematy i perspektywy, pod red.
D. Simonides, Opole 1995, s. 144 i nast.
[13] Własnoręcznego wyrobu
palm wielkanocnych mieszkańcy zaprzestali pod koniec lat 70. ubiegłego wieku.
Wówczas w sklepach palmy stały się ogólnodostępne, a ich samodzielne wykonanie
– jak oceniają informatorzy – było postrzegane jako brak zamożności.
[14] Zob. Pieśni Podhala. Antologia, pod red. J. Sadownika, Kraków 1957.
[15] Zob. W. Motyka, Śpiewnik górali polskich, Milówka 2004.
[16] Zachowania językowe
omawianej grupy ludności wymagają odrębnego omówienia. W artykule autorka
sygnalizuje jedynie to zjawisko.
[17] S. Bednarek, op. cit., s.
14.
[18] Odradzający się w końcu XIX i na początku XX wieku ubiegłego wieku
regionalizm miał na celu wyłącznie ochronę własnych odrębności dla nich samych
i związanych z nimi wartości w formie zastanej. Zob. Dziedzictwo kulturowe w regionie. Założenia programowe MEN,
Warszawa 1995, s. 1.
[19] Zob. szerzej na temat
tożsamości osobowej i kulturowej J. Nikitorowicz: Pogranicze, tożsamość, edukacja międzykulturowa, Białystok 2001, s.
69-73.
[20] Zob. D. Simonides, Folklor jako odzwierciedlenie tworzenia się
nowych społeczności regionalnych na ziemiach zachodnich i północnych, [w:] Etnologia…,
s. 7.
[21] Zob. W. Grądzki, op.
cit., s. 223.
[22] J. Nikitorowicz, op.
cit., s. 73.
[23] Ibidem, s. 89.
[24] Ibidem, s. 92.
[25] Zob. J. Burszta, Kultura ludowa – kultura narodowa. Szkice i
rozprawy, Warszawa 1997, s. 311; t e n ż e, Folkloryzm (hasło), [w:] Słownik
etnologiczny. Terminy ogólne, pod red. Z. Staszczak, Warszawa-Poznań 1987,
s. 131. Zob. także: T. Smolińska, op. cit.; t a ż, ,,Śląsko samba” i ,,śląskie mambo” na scenie, czyli o nadużyciach
wzorów folklorystycznych, [w:] Życie po polsku, czyli o przemianach
obyczaju w drugiej połowie XX wieku, pod red. B. Gołębiowskiego, Łomża
1998; t a ż, W poszukiwaniu śląskiej
tożsamości, [w:] Dynamika śląskiej
tożsamości, pod red. J. Janeczka, M. S. Szczepańskiego, Katowice 2006; t a
ż, Współczesna twórczość ludowa. Zastój
czy rozwój?, [w:] Folklorystyczne i
antropologiczne opisanie świata, Księga ofiarowana Profesor Dorocie Simodnides,
pod red. T. Smolińskiej, Opole 1999; Lubelska
rozmowa o folkloryzmie, ,,Literatura Ludowa” 1987, nr 3-4.
[26] Zob. R. Sulima [uczestnik
dyskusji], Lubelska…, s. 83.
[27] Zob. szerzej: T.
Smolińska, Folkloryzm…, [w:] Folklorystyka…, s. 142 i nast.
[28] J. Burszta [uczestnik
dyskusji], Lubelska.., s. 98.
[29] B. Bartkowski [uczestnik
dyskusji], Lubelska…, s. 102.
[30] Zob. ibidem..
[31] Zob. J. Burszta
[uczestnik dyskusji], Lubelska…, s.
99.
[32] O folkloryzmie jako stylu
kultury zob. szerzej: R. Sulima, Słowo
ludowe w ,,globalnej wiosce”. Folkloryzm jako styl kultury, [w:] T e n ż e,
Słowo i etos. Szkice i kulturze,
Kraków 1992, s. 181 i nast.
[33] J. Nikitorowicz, op.
cit., s. 70.
[34] W opinii L. Dyczewskiego
tworzenie własnej kultury i łączenie jej z dawną kulturą ludową stanowi szansę
dla powstania kultury lokalnej. Autor wymienia także dziewięć czynników, od
których zależy tworzenie się kultury lokalnej: odpowiedni stopień integracji
ludności, poczucie wartości, infrastruktura
społeczno-kulturalna, znajomość i umiłowanie tego, co swojskie i bliskie,
ludzki potencjał, lokalne media, zorganizowana działalność, rozwinięty mecenat
kultury oraz polityka kulturalna. Zob. L. Dyczewski, Kultura lokalna a tożsamość, [w:] Region…, s. 42-46.
[35] P. Kowalski, Badania nad kulturą ludową, czyli perypetie
z ludem i ludowością, ,,Kwartalnik Opolski” 1989, nr 3-4, s. 40
[36] J. Burszta [uczestnik
dyskusji], Lubelska…, s. 76.
[37] Zob. szerzej: S.
Bednarek, op. cit., s. 115-122.
[38] Ibidem, s. 120
Witam, czy to fragment jakiejś większej pracy na temat zespołu "Janicki"? Moje pytanie wynika stąd, że całą pracę mgr poświęciłam rodzinie Janików z Borówna:)
OdpowiedzUsuńtygysia.pasiasta@gmail.com